sobota, 5 września 2009

Mezimesti/Broumov, sierpień 2009 czyli miłość do czeskiej prowincji w skandalicznym, fotoskrócie.




4 komentarze:

  1. rzeczywistość z cząsteczkami śliny od pocałunków picassy. ślicznie :)
    mam teorię, że czechy nie istnieją w ogóle. zostały wyprojektowane jako rewers polskich martyrologicznych smutków, żeby było dokąd uciekać z naszych kanałów, mont blanków, żeby była szatnia, w której z płaszczy konrada można się elegancko przebrać w strój codziennej, pienistej egzystencji. Raj cierpiących na zaparcia z powagi polaków, którym marzy się miejsce zlepione z takich rzeczy jak ciepłe światło odbijające się w kuflu, sążniście zabawna opowieść, spokojne przeczesanie włosów, zmrużenie oczu, niepowaga. Wymyśliliśmy sobie Czechy, bo to niemożliwe, żeby istniały naprawdę, o odległość busa albo pociągu, odgraniczone tylko smutnym, zabitym dechami kantorem na nieistniejącym przejściu granicznym.
    rozmażyłam się.
    a i tak najfajniejsza jest nieistniejąca praga o poranku, po wygniecionej podróży pociągiem, dopiero rozkładana jak scenografia do szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  2. maga pszes ó zamkńente7 września 2009 13:51

    rany, rzeczywiście przez ż napisałam... dozgonna siara. głowa w piasek i słownikiem ortograficznym po dupsku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Eee, się przejmujesz pierdółkami:) Chciałem Cię poprawić, ale jednak nawet pan i władca tego bloga nie może mieszać w komentarzach (nie licząc, rzecz jasna kasacji). Niedługo, mam nadzieję, będzie więcej zdjęć z naszych wypraw. Aha! Dla wszystkich, którzy tu zajrzą - pierwsze zdjęcie jest na tyle radykalnie przeobrażone, że to już raczej grafika. Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  4. skrót faktycznie skandalicznie krótki!:) poproszę o więcej ujęć bo te powyżej są świetne.

    OdpowiedzUsuń