wtorek, 6 lipca 2010

gra





to moja ostatnia gra obiecuję
jezu uwielbiam ten twój języczek
ale nie teraz nic nie rób bo przegrywam
i krępuję się bo zjadłam dzisiaj dużo makaronu
i jestem niezmiernie napęczniała
jezu ty naprawdę cieszysz się że przegrywam
i podpuszczasz mnie żebym mówiła te nic nieznaczące teksty
nie! nie podciągaj tej bluzki
naprawdę chociaż przez chwilę
przepraszam muszę jeszcze iść do łazienki
myślę że to co mówię naprawdę nie jest fajne
a ty to zlizujesz nie ma w tym nic ładnego
patrz leci widzisz leci a tam wpada
i nawet nie dostaję za to żadnego życia
myślisz że uda mi się dojść teraz
chociaż do szóstej planszy?

no tak ale jeżeli będziesz mnie całował po dłoni
która gra to nie jestem w stanie nic ugrać
nie umiem się skupić
i mam ciągłą potrzebę
zrobienia kupy której nie mogę zrobić i czuję się nie wiem
jak baleron przepraszam że zresetowałam grę
ale jest to frustrujące grać z jednym życiem ze świadomością
że nie ma się deski ratunku
jezu co się dzieje z ekranem? przed chwilą coś migało
o wygrałam w sensie przeszłam dalej plansza otwarta

proszę nie dobieraj się do mnie teraz proszę proszę
jak ty nic nie rozumiesz błagam
muszę przejść tę planszę żebym była żebym czuła że jestem
w tej cholernej piątej planszy proszę

nie dobieraj się teraz kurwa proszę świetnie
kurwa świetnie
podaj mi kurwa wajsroje
kolejne życie a ja nie rozumiem wytłumacz mi co robisz
naprawdę nie rozumiem co w tym jest zabawnego
dlaczego mam grać robiąc te dziwne rzeczy
które chcesz żebym robiła czy to ma czemuś służyć
czy bez tego nie jesteś w stanie napisać tych zdań?
nie mogę się skupić dzisiaj i wkurwia mnie to
że przegrywam a gra mi krzyczy łał
bezczelna suka kurwa co ja zrobiłam
źle zrobiłam ślepa jestem czy co?
czy ja mówię do gry komputerowej?
kurwa zabiłam się kurwa
zabiłam się
znowu











magdalenie, 7.07.2010r.

piątek, 2 lipca 2010

chwaliszewska żulia



Nie mam powodu, by nie wierzyć chwaliszewskiej żulii.
Oj, młody, nie łykniesz już sobie z tej twojej dwusetki.
Przyszłeś na rekonesans, to tera płać myto.

Nie mam powodu, by nie wierzyć nieforemnym łapskom
z wielkimi, zdartymi knykciami, czarnym zębom, karkom
ze zwijającym się brudem na powłoce potu,
kotwicom na wielkich, włochatych przegubach,
szaroniebieskim kropkom w kącikach głodnych ślepi,
pachom perfumowanym ekstraktem z padliny,
czerwonym bulwom nosów, fetorowi kroczy;
nie mam w tym interesu, nie mam możliwości,
nie mam powodu, by nie wierzyć chwaliszewskiej żulii.

A kiedy któryś z nich podniesie do słońca,
wzdychając głęboko, butelkę z ostatnim już łykiem
i promień przeszyje szkło, wódkę i błyśnie mu w oku,
odbije się, rykoszetem pryśnie w moja stronę
i rozpierdoli się na mojej twarzy,
nie będę miał powodu, by go nie pokochać.


Poznań, Chwaliszewo, czerwiec 2010r.







fot.2 - Dawid Tracewski