niedziela, 21 lutego 2010

21.02.2010 (monolog Johnny'ego Quida)

Jeszcze nie tak dawno byłem święcie przekonany, że w ciągu ostatniej dekady zachodnia kinematografia uśmierciła z premedytacją sztukę monologu filmowego, który ostał się jedynie w dziełach mistrzów filmowego rozgadania (Allen, Almodovar, Tarantino i kilku innych). Aż tu w ciągu niespełna miesiąca kilka prztyczków w mój, jak się okazało, nazbyt krytyczny w tym aspekcie nochal, uświadomiło mi, że nie jest aż tak źle. Dowód? Proszę bardzo - ostatni przed szarżującym obecnie w multipleksach Sherlockiem Holmes'em, film mistrza popkulturowej luty Guy'a Ritchie'ego - RocknRolla. Film nie umywa się co prawda do Przekrętu - jego flagowego (jedno z głupkowatych słów, których czasami nie potrafie nie użyć:)) utworu, trzyma jednak poziom i ogląda się go znakomicie. Bohaterowie RocknRolli, nie da się ukryć, mają gadane. Na hiperwerbalnym piedestale stoi Johny "Da Real RocknRolla" Quid grany przez Toby'ego Kebbell'a. Zblazowany muzyk słowami Ritchie'ego (scenariusz) zapodaje jedną z najlepszych filmowych gadek, jakie udało mi się wyłowić z chaosu kinematografii XXI wieku. Panie, panowie i hermafrodyci, enjoy!:) Johny Quid (niezła rola Toby'ego Kebbell'a)

Widzisz tę paczkę fajek "Virginii" na końcu pianina? Wszystko, co musisz wiedzieć o życiu jest zawarte w tych czterech ściankach. Powinieneś zauważyć, że jedna z twoich osobowości jest kuszona przez złudzenie wspaniałości. Złota paczka "królewskich" z królewskimi insygniami. Pociągająca implikacja w stronę splendoru i dobrobytu. Subtelna sugestia, że papierosy są w rzeczy samej twoimi szlacheckimi, lojalnymi przyjaciółmi. I to jest kłamstwo. Natomiast druga z twoich osobowości próbuje zwrócić twoją uwagę ku drugiej stronie dyskusji. Napisane w sposób nudny, czarno-biały stwierdzenie, że ci schludni, mali żołnierze śmierci, w rzeczy samej próbują cię zabić. I to jest, bracie, prawda. O tak, piękno jest nęcącym sygnałem dla śmierci. A ja jestem uzależniony od słodkiego tonu jej pokusy. fot.2 - Natalia Nicefor
txt kursywą - Guy Ritchie

A tutaj, Szanowni Państwo mogą sobie nawijkę Johnny'ego obejrzeć i posłuchac w oryginale:
monolog Johnny'ego

1 komentarz:

  1. cóż może być piękniejszego[i przyjemniejszego] od śmierci[igrania z nią]?NIC!!długo szukałam innej alternatywy,ale tylko czas traciłam.kaha

    OdpowiedzUsuń