
Gnój
Rynek. Z rogu podglądam.
Więcej jest kobiet w ciąży czy w żałobie?
Widzę, jak inne roboty szukają kręgosłupów
we własnych przewodach
i sam się na tym łapię.
Niesmak. Na mojej ścianie
karaluch zakochany w grzybie.
Z niezdatnego miejsca w miejsce niezdatne
przerzucam gnój.
Syzyf był żukiem gnojarkiem.
Ja jestem larwą gnojkiem.
Po przerzuceniu gnoju
baranieję i nagle
wyrastają mi rogi
kręte jak korytarze kretów;
A moje ja ma w tych jamach zator.
Muszę wyjechać.
Na dzień, na tydzień.
Do wewnątrz.
No, dobrze. Teraz kiedy już przeczytałam mogę się wypowiedzieć całkiem serio, a ty się wypchaj imputowanym mi cynizmem.
OdpowiedzUsuń(Ale cokolwiek teraz powiem oczywiście odczytasz to jako ironię, więc jestem bezradna).
No nic to. Całkiem serio. Naprawdę.
Przesmaczne jak zwykle.
"kręte jak korytarze kretów;
A moje ja ma w tych jamach zator." na przykład.
i
"Syzyf był żukiem gnojarkiem.
Ja jestem larwą gnojkiem." ofkors :)
A w ogóle zapachniało frazą "Grzyb. Robak." którą Marek ostatnio namiętnie powtarza :)
"A moje ja ma w tych jamach zator" - to nie moje, powinienem zrobić kursywę, to Magdy Koper.
OdpowiedzUsuńSię przejmujesz, przecież mamy postmodernizm ;>
OdpowiedzUsuńkot mi skacze na klawiaturę, więc krótko - aaa, powinnam była być może rozpoznać to kołujące stężenie współdźwięków, które chyba jest charakterystyczne, sądząc po ostatnim zezowaniu z zuzią w dziupli :) więc ona staje się częściowo posiadaczką mojego podobania się :)
OdpowiedzUsuńZ innej beczki (ale a'propo "grzyb. robak") przeczytaj tę żenującą recenzję Świetlickiego http://www.krytykapolityczna.pl/Kronika-z-Krakowa/O-drobnomieszczanskim-Swietlickim/menu-id-191.html
OdpowiedzUsuńobleśna, jak gro wypocin "Krytyki Politycznej"
OdpowiedzUsuńNo więc jak to jest proszę państwa? Więcej jest kobiet w ciąży czy w żałobie?:)
OdpowiedzUsuńjedno drugiego nie wyklucza, wiesz. (uwielbiam słowo "pogrobowiec").
OdpowiedzUsuństawiam jednakowoż na żałobę. (jest nagroda? ;) )
będzie nagroda, masz coś konkretnego na myśli? ;)
OdpowiedzUsuńale po żmudnej i trwającej w nieskończoność weryfikacji
OdpowiedzUsuń:P
OdpowiedzUsuńchciałam skromnie. karpia może...? Ale na święta to już chyba nie zdążysz... ;)
OdpowiedzUsuńjaaaa.....ostatni raz brałam udział w czacie blogowym jakieś 4 lata temu. czy coś. na własnym blogu. piękne uczucie :)
OdpowiedzUsuńOj, moje zdanie już dooooooobrze znasz, upublicznię się tu zatem w swoim interesie, dziękując Madze za podobanie się:)
OdpowiedzUsuńA co się tyczy Twojego pytania - podobno w przyrodzie jest tak, że narodziny zwiastują śmierć (i odwrotnie). Poza tym, w zasadzie wszyscy opłakujemy siebie nawzajem, jeśli pomyśleć, że rodząc się, już powoli umieramy. Pewnie zatem więcej jest pań w żałobie, łącznie z tymi w ciąży... W brzuchach kołyszą naród do snu:)